ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo
Blog młodej mężatki
REKLAMA
Przejdź do treści

Ogórki i pomidory

ABCmaluszka.pl - płodność, ciąża, poród, dziecko, macierzyństwo, blog
Opublikowany przez w Młoda mama ·
Pochodzę z rodziny, która miała zawsze jakiś wynajmowany kawałek ziemi i uprawiała na nim różnorodne warzywa, w tym też ogórki i pomidory. I kiedy przeprowadziłam się do męża, to było to dla mnie oczywiste, że koło domu będą rosły warzywa.

Najpierw jednak musieliśmy ogrodzić teren ze względu na sarny, które niszczyły wszystkie uprawy. Posadziliśmy żywopłot, a potem po kilku latach teściowa zaczęła sadzić warzywa, głównie: ogórki i pomidory. Co roku od paru lat mieliśmy własne ogórki i pomidory, aż do ubiegłego roku.

W ubiegłym roku zapowiadały się wspaniałe pomidory, które po jednej ulewie zgniły. Dopadła je jakaś zaraza. Może to była zaraz ziemniaczana. Pomidory rosły obok ziemniaków. A podobno ziemniaki nie mogą rosnąć obok pomidorów, o czym teściowa nie wiedziała.

W obecnym roku mój mąż zabronił swojej mamie upraw ze względu na jej stan zdrowia. No ale jak to tak, bez własnych warzyw? Mój mąż nie mając żadnego doświadczenia w uprawianiu ogórków i pomidorów zabrał się za ich uprawę … Najpierw jednak przekopał internet w poszukiwaniu wszelkich informacji na temat uprawy tych warzyw, a potem zabrał się za uprawę …

Jego mama nie bardzo wierzyła w to co wyprawia mój mąż, ponieważ krzaki (wyhodowane przez niego od maleńkiego ziarenka) posadził do ziemi uprzednio przykrytej agrowłókniną po to, aby utrzymywała wilgoć ziemi. Podlewa pomidory co drugi dzień, a nie codziennie jak teściowa.

Obrywał listki na krzakach, gdy zobaczył na nich początki jakiejś choroby. Pomidory podlewał ekologicznym nawozem, co niestety było nieuniknione. A teściowa ciągle nie wierzyła w powodzenie tego przedsięwzięcia, aż do czasu … gdy zobaczyła czerwone pomidory na krzakach.

A ja cały czas wierzyłam w mojego męża i jestem ogromnie dumna z niego, ponieważ rośnie 50 krzaków, a na nich ogromne ilości pomidorów. Takich plonów nie miała nigdy moja teściowa i mój tata mimo ogromnego doświadczenia w hodowli tych warzyw.

Z ogórkami jest trochę gorzej, ponieważ niestety nornice podgryzają korzonki roślin i też ogórki.

Jednak pomidory … robimy z nich przeciery pomidorowe i jemy, jemy … surowe pomidory ... Na dzień dzisiejszy mamy 42 przeciery. A to nawet nie jest półmetek zbiorów. Bardzo się z tego cieszę, ponieważ moje dziecko uwielbia zupę pomidorową. To będzie miał ekologiczny przecier do tej zupki.

Na bieżąco produkujemy mu zupkę pomidorową ze świeżych pomidorów. Szkoda tylko, że nie udało mu się na razie polubić surowych pomidorów. Zje kawałek pomidora, ale to dopiero po moich usilnych prośbach. Jednak mam nadzieję, że je kiedyś polubi, tak jak jego kuzynka, która będąc w wieku mojego dziecka również nie lubiła pomidorów. A teraz w wieku nastu lat bardzo je lubi.

A z ogórków robimy sałatki do obiadu oraz produkujemy sałatki w słoikach do obiadów jesiennych oraz zimowych. Ponadto dopisała nam fasolka szparagowa, którą na potęgę mrozimy oraz na bieżąco jemy.

Mój mąż kolejny raz udowodnił, że jak się za coś zabiera, to na pewno mu się to uda. Dzięki troskliwości mojego męża pomidory przetrwały majowe ulewy, potem upały, suszę. Chociaż jeżeli o suszę, to sucho to one nie miały. Miały idealną wilgoć w ziemi.

Mnie natomiast cieszą plany mojego męża na kolejne lata. Planuje znowu uprawę własnych warzyw.

Kiedyś w mojej wsi wszyscy uprawiali warzywa dla swoich potrzeb. Aż trudno mi w to uwierzyć, ponieważ obecnie na palcach jednej ręki można zliczyć rodziny, które mają coś posadzone koło domu. A taka natka pietruszki, szczypiorek, zielona cebulka to naprawdę nic trudnego do uprawiania. Taki drobiazg rośnie niemal sam, a zdrowy, bez chemii. Piszę niemal sam, ponieważ nie obeszło się bez podlewania tych roślinek podczas upałów.





Brak komentarzy

Wróć do spisu treści